-
Zróbmy sobie górski widoczek
W zeszłym tygodniu udało mi się wreszcie skończyć jeden z moich zeszłorocznych projektów, którym były 3 malutkie (20x20cm) akrylowe widoczki z zachodem Słońca. Sam zachód w sumie nie był początkowo częścią projektu, ale tak się złożyło, że każdy kolejny krajobraz, który dodawałam do serii, był z zachodem Słońca, więc gdybym w przyszłości zamierzała coś do tego projektu dodać, to, żeby zachować tematykę, też musiałby to być zachód. W każdym razie cieszę się, że udało mi się wreszcie te obrazy skończyć, bo za długo czekały na swoją kolej. Jednak to, o czym chciałam DZIŚ napisać to sama inspiracja dla tych obrazów. Nie pamiętam już gdzie (podejrzewam, że na kanale Jazzy), w którymś momencie usłyszałam o projekcie nVidia GauGAN i wydał mi się on bardzo interesujący, więc postanowiłam to narzędzie wypróbować. Strona projektu nie jest piękna ani super intuicyjna, ale to, co robi jest naprawdę ciekawe i nawet nieco uzależniające. Otóż, w…
-
Ta sama sówka – w akrylach!
Kontynuuję eksperyment z kolorowaniem mojej uroczej sówki trzema różnymi technikami “mokrymi”. W poprzednim poście pokazałam etapy z kolorowania jej akwarelami, które poszły na pierwszy ogień, jak zostało mi to zasugerowane na Facebooku. Ponieważ do wersji markerowej potrzebuję kilku dodatkowych kolorów (na szczęście są już w drodze!) – tym razem pokoloruję sowę akrylami. Mimo, że jestem przyzwyczajona do używania farb akrylowych – maluję nimi dosyć często – w tym przypadku był to podwójny eksperyment, ponieważ pierwszy raz używałam tych farb na papierze, a nie na płótnie, jak zazwyczaj, a do tego nie używałam moich zwykłych farb, ale zupełnie innych, bardziej profesjonalnych, które kupiłam, żeby wziąć udział w konkursie Royal Talens. Zawsze dobrze jest zapoznać się z nowym medium zanim stworzy się nim coś ambitnego i czasochłonnego, żeby niechcący nie zniszczyć swojej pracy, więc pomyślałam, że skoro już będę ćwiczyć akryle, to jest to doskonały moment na wypróbowanie moich nowych farb. Już…
-
Test palet papierowych Phoenix
Tak jak przypuszczałam, moja paleta Mijello straciła właściwość łatwego odrywania farb po jakimś czasie, a ponieważ nie lubię tracić czasu ani paznokci na zdrapywaniu farb z palety, wróciłam do swojego “budżetowego” ustawienia (podkładka z klipsem + biała kartka papieru + kalka kreślarska) na czas poszukiwania nowej palety. Próbowałam kiedyś używać małych, okrągłych palet papierowych (tych w tradycyjnym kształcie palety, z wycięciem na palec) ale po kilku próbach okazało się jednak, że były dla mnie za małe (rozmiar ma znaczenie! 😉 ). Muszę jednak przyznać, że generalnie podobał mi się pomysł łatwego czyszczenia palety (przez oderwanie wierzchniego arkusza), więc pomyślałam, że mogłabym spróbować czegoś podobnego, ale w rozmiarze palety, do którego jestem przyzwyczajona, czyli prostokąt w formacie A3. Ponieważ wpadłam ostatnio w szał zakupowy w temacie artykułów plastycznych, dodałam do koszyka między innymi nową paletę, żeby ją w przyszłości przetestować. Po porównaniu cen i rozmiarów mój wybór padł na papierową paletę…